czwartek, 7 lutego 2013

Ulubieńcy stycznia 2013


Wciąż w karnawale więc mój stojaczek na lakiery mieni się tysiącem drobinek.

Pora na styczniowych ulubieńców (wiem wiem, następnym razem będą szybciej :P)  to głównie kosmetyki, które dostałam(w formie prezentu gwiazdkowego) , bądź kupiłam pod koniec grudnia i testowałam przez ostatni tydzień 2012 oraz cały styczeń. Tym razem głównie kolorówka, są to produkty o których najłatwiej i najtrudniej jet napisać recenzję ;). Najłatwiej, bo efekty widzimy od razu a o trwałości możemy napisać już po pierwszym dniu, natomiast uważam że kolorówkę należy dobrze udokumentować zdjęciami, a to już wymaga trochę pracy. 





Sleek blush by 3 
Sleek makeup - dobra ceniona firma w Anglii, mam już kilka produktów tej marki, nie testuje na zwierzętach  nie posiada środków pochodzenia zwierzęcego  - na "złotej liście praleczki " ,która jest ostatnio moim wykładnikiem.

Róże blush by 3 weszły na rynek już w grudniu 2011 i były dużym hitem, ładne kolorowe róże w schludnym opakowaniu przypominającym nieco kultowego Narsa. Znajomi usiłowali mi przywieźć w 2011, były cały czas - sold out. Aż do momentu kiedy wprowadzone zostały do drogerii dostępnej w Polsce ściągającej kosmetyki z USA i Anglii. Pierwsza paleta, która wpadła mi w oko , wydawała się być najbardziej uniwersalna - Lace - w tonacji brzoskwiniowo- koralowo- pomarańczowej  Możemy nie lubić brzoskwini,  nie odmówimy jej pozytywnego wpływu na nasz kolor skóry, brzoskwinka zawsze odmładza (recenzja lace w lutym!)


Sleek blush by 3 in Pumpkin
Najbardziej intrygująca ze wszystkich palett blush by 3, nazwą nawiązująca do dyni, zawiera:

Lantern -ciekawy żółto - pmarańczowy- dyniowy kolor, mat.
Squash - klasyczny róż ala flaming z perłą
P-pie -  koralowo - czerwony  z perłą
Z kolorami należy uważać bo mają bardzo mocną pigmentację, ja mam "średnią karnację" nakładam je bardzo oszczędnie - starczą mi na milion lat... Jedyna wada - pylą się. 



  swache z lampa błyskową
 swache bez lampy w sztucznym świetle


 kolor Lantern :
w sztucznym świetle bez lampy błyskowej


Lantern w świetle lampy błyskowej .

Kilka słów o kolorze- ciepła tonacja sprawia ze skóra wygląda na  świeżą i wypoczętą, jednak radzę uważać, zbyt duża ilość sprawi że będziemy wyglądać jak pomarańczki.


Kolor Squash:
światło sztuczne bez lampy błyskowej
z lampą błyskową
widać jak się pylą
w świetle sztucznym bez lampy - Squash
sztuczne bez lampy


lampą błyskową - Squash

lampa błyskowa

Kolor Squash - mi osobiście nie jest dobrze w ciepłej tonacji, ten kolor nie wygląda, aż tak źle ale nie jest to mój ulubiony róż z całej palety.
 sztuczne światło bez lampy - P-pie


 P-pie z lampą błyskową


lampą błyskową
Kolor P-pie - ciekawy koral, ja osobiście bardzo lubię takie kolory dają efekt "królewny śnieżki", idealny na zimę, ciekawa jestem jak będzie sprawować się latem. 

Zestawienie wszystkich trzech kolorów w jednym kolażu, wiem że wyglądają tak samo, ale po pierwsze nałożyłam je naprawdę "lekką ręką", tak aby nie wyglądać jak klaun po drugie lampa błyskowa nieco rozmywa kolory, tak czy siak wyglądają podobnie ;).


od lewej: P-pie, sqash i latern.

Celia nawilżająca pomadka - błyszczyk 2 w 1 nude
Moje odkrycie roku 2013! ... no doba może trochę przesadziłam, ale póki co jest pretendentem zobaczymy czy przez kolejne 11 miesięcy kto ją zdetronizuje. Piękne eleganckie opakowanie, pytano mnie nawet - "czy to YSL?" - heh, nie ... Celia!. Nie ściera się, nie niszczy, jest malutka i zgrabna. Konsystencja idealnie gładka, bardzo dobrze się rozprowadza, faktycznie złoty środek pomiędzy szminką a błyszczykiem. Moim łupem padły kolory:



601
Nude w tonacji budyniowo - różowej, okazał się za jasny dla mojej karnacji,  ale to moja wina, że źle ją dobrałam , kolor idealny dla blondynek.


602
Podobnie jak jego poprzednik, białogłowa zdecydowanie będzie wyglądać w tym kolorze lepiej.



603
Idealna! z serii "my lips color but better".





Wibo Diva's collection maskara w kolorze nr 2
Komercyjne znane droższe  firmy promowały tusze z drobinkami (drobny brokat)  szczególnie ucieszyłam się gdy zobaczyłam że firma Wibo wpadła na podobny pomysł. Seria Diva, karnawałowa jak mniemam.. kusiła mieniącymi się drobinkami, w swojej ofercie miała tusz z różowym brokatem - średnio zachęcił mnie do zakupu. Wybrałam wersję czarną z ... powiedzmy złotymi drobinkami. Opakowanie - szału nie ma, tragedii też nie. Szczoteczka maskara, w życiu nie widziałam tak beznadziejnej szczoteczki - nie robi absolutnie nic z rzęsami, musiałam nakładać go zupełnie inną, bo z tą nie dało się pracować.Sama formuła tuszu nie jest wcale zła, drobinki są bardzo delikatne ale widać ze rzęsy delikatnie się mienią, zwłaszcza w sztucznym świetle. Producent nie określił czy jest to maskara pogrubiająca czy wydłużająca  ja opisałabym ją raczej jako lekko wydłużającą. Generalnie taki produkt na 4-kę.










Na tle 100% matowych cieni.


Całkowicie matowe cienie by podkreślić jak mieni się maskara.


Tusz Wibo... tylko z inną szczoteczką.
Z lewej szczoteczka, której używałam zamiennie, widać jak bardzo różni się od tej z Wibo.



Eveline Biohydraulion 4 D delikatna emulsja do demakijarzu
Seria "przeciwzmarszczkowa", bardzo lubiłam kremy z tej serii więc zdecydowałam się na to mleczko. 
Mleczko, tonik. płyn do demakijażu - faktycznie to prawda zastępuje wszystkie te produkty. 
Opakowanie, niezwykle wygodne z pompką w porządne i schludne. Ma konsystencje i delikatność mleczka, rozprowadzając po twarzy zmienia się w tonik jest lekki. Sama emulsja jest idealna do mojego typu cery, nie za tłusta nie za sucha, zmywa całą resztę opornego makijażu, nie podrażnia i nie szczypie jak inne mleczka. Uwielbiam je, na 100% ponowny zakup.








Pędzel Hakuro H51
Włosie syntetyczne od dawna mnie do siebie przekonało, lepiej się pracuje z minerałami, podkładami płynnymi, lepiej trzymają pudry i są niesamowicie przyjemne i delikatne dla twarzy. Ponadto lepiej się z nich spiera brud. Same plusy! Do nakładania podkładu używałam pędzla typu flat top kabuki z Everyday Minerals , chciałam kupić drugi podobny dla wygody. Ten z hakuro jest nieco mniejszy, ale za to dociera lepiej w zakamarki i pod oczy.



Hakuro z podkładem w wersji kremowo - musowej.

Pędzel H 51 po aplikacji podkładu.
 Idealnie rozprowadza podkład, dzięki niemu podkład wtapia się w skórę co widać na zdjęciu.

Ten pędzel to spełnienie marzeń o idealnym pędzlu do wielu zadań! Dzięki niemu nawet najtańszy y najgorszy podkład wygląda jak "milion dolarów" z czystym sumieniem zaliczam go do moich ulubieńców! 
W przyszłości planuję zakup Hakuro H22 oraz H56.

Ziaja Maziajki mydło do kąpieli guma balonowa
Seria dla dzieci, zapach absolutnie fenomenalny, cała rodzina oszalała na jego punkcie, polecam, szalona guma balonowa - uwaga nie jeść! :) 




 Pieni się umiarkowanie dobrze.



Niewypały:

Catrice Ultimate Lip Glow - Lip Colour Intensifier










"Szau" tego lata, jak tylko Catrice go wypuściła w czerwcu, non stop był wykupiony pewnie dlatego ze to idealny produkt na lato. Ja ją dorwałam go dopiero w grudniu ostanie samotne opakowanie po świeżej dostawie w szafie Catrice. Opakowanie - bardzo ładne, powiedziałabym, że spokojnie dorównuje ekskluzywnym markom - całe metalowe, z nakrętką zamykaną na klik ( to mój fetysz uwielbiam klikające opakowania). Pomadka wygląda jak wielka żelka i na tym wszystko co pozytywne się kończy. Ta szminka to moje wielkie rozczarowanie :(... po serii pozytywnych produktów od Catrice spotkałam się z takim niewypałem, eh. Szminka ma tępą konsystencję, ciężko się ją rozsmarowuje, trzeba nałożyć tonę żeby zadziałała na usta. Tego typu "zmieniacze koloru ust" pod wpływem naszej temperatury i ph zawsze zmieniało mój kolor na różową fuksję - co lubię, moja koleżanka natomiast ma na ustach pomarańczkę. Ostatni minus i za razem najgorszy smak - gorzki, pomyślałabym że nawet jest zepsuta ... Wrócę do niej latem - może wytrzymam... Oceniam ją na 3 z minusem.












2 komentarze: